Mimo tych uciążliwości, sama jazda świetnie mi wychodziła i chociaż nie było nikogo wśród nas, kto wcześniej uprawiał tą dyscyplinę sportową, to uważam, że było nieźle.
Najważniejsze, że była świetna zabawa no i że mogłem ten czas spędzić z moją kochaną żoną, która bardzo tęskni jak wyjeżdżam na męskie wyprawy :-)
Momentami czułem się jakbym przemierzał jakąś tundrę - a to tylko zaśnieżone pola i lasy Kabat :-)
Pod koniec naszych ślizgów - łapałem już nawet tzw. krok łyżwowy :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz