środa, 30 marca 2011

Żebro Adama, czyli rozmowy damsko - męskie: Adam i Sylwia: Refleksje po filmie "Ludzie Boga"

Jakiś czas temu byliśmy w kinie z moim mężem i siostrą na filmie „Ludzie Boga”. Warunki oglądania mieliśmy komfortowe, bo w sali oprócz nas było 6 osób;) W trakcie widziałam, że ta projekcja robi bardzo duże wrażenie na moim mężu…Nie jest mu łatwo pisać (należy do tych, którzy nade wszystko wolą działać;), a zależało mi na tym, żeby został jakiś ślad po tej uczcie duchowej. Dlatego przeprowadziłam z Adamem wywiad. Pomyślałam, że jego refleksje mogą być zachętą do obejrzenia tego filmu, a może do jakiejś twórczej dyskusji…
Sylwia
Sylwia: Co Ci się najbardziej w tym filmie podobało?
Adam: Prostota życia braci. Żyli z tymi ludźmi z wioski i szanowali się wzajemnie. To pokazuje, że muzułmanie to normalni ludzie.
To, że rozmawiali, w wolności podejmowali decyzje, modlili się razem, byli dla siebie prawdziwymi braćmi, widać, że się kochali, byli prawdziwymi mężczyznami.
Która scena zrobiła na Tobie największe wrażenie?
„Ostatnia wieczerza” – to było symboliczne, jak bracia pogodzili się z tym, że śmierć może przyjść w każdej chwili i wszyscy zdecydowali się zostać, rozeznali to wcześniej.
„Pierwszy kontakt z ekstremistami” – to jak Christian (przeor) z nimi rozmawiał, jak powiedział „zawsze mamy wybór”, postawił się i to zrobiło wrażenie na ekstremistach i to, że mówił do nich słowami Koranu, odeszli…
Bohater, którego postawa szczególnie Cię poruszyła?
- Luc - lekarz i Christopher - najmłodszy,
Luc – bo wykonywał wszystko pokornie, pracował ciężko, był chory i służył innym, bliski mi zawodowo;)
Christopher – też przeżywam podobne trudności, że się czegoś boje, miał inne wyjścia, ale walczył najintensywniej z nich wszystkich i zwyciężył. Modlił się, zmagał się ze sobą, nie spał…
Co myślisz o procesie podejmowania decyzji przez braci, który trwa właściwie przez cały film?
To było piękne, bo robili to bez ciśnienia jeden na drugiego, tylko sytuacja ich zmusiła do przemyśleń i decyzji, im bardziej się zaostrzała, tym bardziej ich zmuszała do podjęcia decyzji. Brak decyzji w odpowiednim czasie mógłby być poważnym problemem, bo zabiłoby ducha misji. Oni musieli podjąć decyzje, żeby wytrwać jako bracia – misjonarze, musieli szanować swoja wolność i dać sobie wzajemnie czas, ale z drugiej strony sytuacja ich przynaglała.
Jak konieczność podjęcia decyzji mogła wpłynąć na tych braci?
Przyjęli w pełni tę misje i nie wiadomo, jakie to potem przyniosło owoce. Każdy z nich mógł czuć się częścią tego zgromadzenia i misji, mogli okazywać sobie miłość, nie było presji na nikogo. Dla niektórych barci, konieczność podjęcia decyzji, była dużym problemem psychicznym. Ci z dużym doświadczeniem, chyba mieli łatwiej, a ten najmłodszy tylko zdążył się przyzwyczaić do uprawiania ogródka a już przyszła taka trudność.
Czy sposób, w jaki żyli i ta trudna sytuacja wpłynęły jakoś na ich męskość?
Bez pomocy Pana Boga nic by tam nie zdziałali, nie potrafiliby stanąć wobec wojska, bojowników z miłością. Mogli rozwijać ojcostwo, które jest właściwe im jako mężczyznom, (duchowe). Tak jak przeor, zrealizował się jako ojciec duchowy dla innych braci, ten młody tez, bo uprawiał warzywa. Jako członkowie wsi mogli realizować swoje ojcostwo, bo byli odpowiedzialni za społeczność, np. lekarz, który całymi dniami leczył ludzi.
Ojcostwo to jedyny aspekt męskości?
Myślę, że główny, bo to jest przekazywanie życia, oni przez swoja posługę oddawali życie.
A ta trudna sytuacja, jak mogła wpłynąć na ich męskość?
- Była wierzchołkiem góry, na która oni się wspinali będąc na tej misji, góry zaufania Bogu. Rozeznali powołanie i musieli podjąć decyzje i ta trudna sytuacja zaprowadziła ich na krzyż. A tych dwóch, co zostało cierpiało, bo z jednej strony Bóg ich zachował od śmieci, ale z drugiej strony mogli zostać i dawać świadectwo. Cierpieli z powodu śmierci współbraci, mogli tez myśleć, ze powinni być zabrani razem z innymi.
Dlaczego warto zobaczyć ten film i komu byś go polecił?
Pokazuje prawdziwe chrześcijaństwo, można zobaczyć jak powinna wyglądać misja w dobrych i złych warunkach (na początku było spokojnie), misja służenia bliźnim, która dotyczy wszystkich ludzi. Żeby być tam gdzie się jest i służyć tym, którzy są blisko. Bracia utrzymywali się sami, ze swojej pracy, robili miód, byli w tym prawdziwymi mężczyznami, myślę, że w ten sposób też odkrywali swoja męskość.
To jest film dla każdego, misjonarzy, kleryków i braci w zakonach, młodych ludzi, dla wszystkich. Pokazuje, że porażka po ludzku wcale nie jest ostatecznie porażką.
Adam




poniedziałek, 28 marca 2011

Wspomnienia z "kawalerskiego..." lato 2010_ Adam

A więc dobrze!!! Niech wam będzie!!! Było to latem kiedy już przygotowania do ślubu dobiegały końca, a raczej przybierały coraz bardziej zawrotne tempo. :-) Udało mi się skrzyknąć ekipę z Warszawy w składzie: Józef, Mateusz, Sebastian i Marek. Ruszyliśmy spod „wileniaka” na podbój Suwalszczyzny, by przy okazji spędzić w dobrej atmosferze i w pięknych okolicznościach przyrody mój wieczór kawalerski. Na miejscu czekali już Marcin-świadek i Darek. Pozostali: Czarek, Arek i Mariusz przybyli później co sprawiło mi wielką radość! Był to wspaniały czas spędzony w męskim gronie z wieloma ważnymi dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie wydarzeniami i rozmowami. Nie zabrakło aktywności tzn. meczu siatkówki, pływania w Wigrach… i przyjemności: kartaczy(to taka regionalna potrawa-polecam!), sauny z brzozowymi biczami, piwa i śpiewu przy ognisku do późna oraz snu pod gołym niebem:-) Wracając czułem się naprawdę dobrze i myślę, że chłopaki też. Niemało wysiłku kosztowała nas ta wyprawa, ale opłacało się! Mogliśmy spędzić ten czas aktywnie i w iście braterskiej atmosferze. Było to dla mnie bardzo ważne przeżycie, jestem chłopakom bardzo wdzięczny, za siły, inicjatywę i czas, który mi wtedy ofiarowali!
Adam

Wspomnienia z kawalerskiego_Adam 2010-zdjęcia

piątek, 18 marca 2011

Gruzja i Armenia_Rafał_wspomnienia z wakacji 2010

Nasza wyprawa do Gruzji i Armenii była spowodowana tym, że nie udało nam się zorganizować wyjazdu do Uzbekistanu.
Uznałem, że jeśli nie Azja Środkowa to może Kaukaz. Kierunek ten wydawał mi się ciekawy i słyszałem wiele pozytywnych relacji. Pojechaliśmy w 5 osób, dla jednej pary była to podróż poślubna. Było to ciekawe doświadczenie. Jeżeli chodzi o walory turystyczne, regiony te są przepiękne i pomimo niewielkiej powierzchni znajduje się tam wiele zabytków. Przyroda jest tam niesamowita. Wyprawa na trekkking mogłaby być kolejnym etapem podziwiania piękna Kaukazu.

Zaplanowaliśmy podróż komercyjną czyli zwiedzaliśmy najważniejsze zabytki i miejsca tego regionu. Zwiedziliśmy Erweań, Tbilisi, Mccheta. Gruzińską drogę wojenną: Kazbegi, Bordżomi, Batumi, Sihnahi. Może się wydawać, że Gruzja po wojnie to niebezpieczny kraj. Ja nie odniosłem takiego wrażenia. Ludzie tam, są bardzo otwarci na kontakty. Gruzini podkreślają relacje Polsko-Gruzińskie.

Piliśmy gruzińskie wina - bardzo dobre, wódkę z winogron, i jedliśmy regionalne potrawy tj. chaczapuri - placek z serem, chinkali - odpowiednik naszych pierogów z mięsem tylko, że w środku znajduje się jeszcze rosół.

Oprócz odwiedzających Gruzję Polaków przyjeżdża wielu Czechów i Żydów.
Polecam PS. Bilety lotnicze są bardzo tanie

Gruzja i Armenia_Rafał_wspomnienia z wakacji 2010_zdjęcia


sobota, 5 marca 2011

Rozmowy mężczyzn w saunie

Kolejny już raz wybraliśmy się z Arkiem do sauny fińskiej, żeby wyrzucić z siebie niepotrzebne toksyny i oczywiście, na spokojnie porozmawiać. Wcześniej trochę wspólnie pracowaliśmy fizycznie - tym razem łataliśmy dziury w ścianie i suficie u Arka. Będąc w saunie rozważaliśmy płomiennie różne kwestie teologiczne i społeczne... Nieoczekiwanie przyłączył się do naszej rozmowy nieznajomy mężczyzna, który na pierwszy rzut oka, jeśli chodzi o wiek - spokojnie mógłby być naszym ojcem. Początkowo nic nie zapowiadało się na to, że będziemy kontynuowali nasze kwestie zarówno w saunie jak i na ławeczkach po wyjściu z niej i chłodzeniu się w zimniejszym pomieszczeniu. Różnica pokoleniowa jaka nas dzieliła, zupełnie nie jest przeszkodą w luźnej wymianie własnych poglądów, na kwestie zasadnicze a nawet nieco filozoficzne typu: "mieć czy być". Nasz rozmówca okazał się radosnym ojcem siódemki dzieci. Nie zapomnę jak odpowiedział Arkowi na jego wątpliwości i obawy, że trzeba mieć najpierw dobrą prace a potem myśleć o kolejnych dzieciach itd.:
Jak masz kolejne dzieci to myślisz sobie - teraz muszę albo więcej pracować, albo lepiej ... i trzeba mieć trochę luzu do tego - dodał!
Właśnie, żeby móc przyjść do sauny- podjął Arek.
No na przykład, właśnie mogę na spokojnie zrobić sobie prasówkę.
Rzeczywiście nasz rozmówca zabrał ze sobą pęk dzienników różnej maści.
I móc sobie nieoczekiwanie i ciekawie porozmawiać - skwitowałem:-)
Oczywiście rozmawialiśmy jeszcze o wielu innych sprawach, ale zachowamy to już dla siebie. W końcu to rozmowy mężczyzn w saunie a nie publiczne wywiady :-)
Jednak, żeby oddać niepowtarzalny klimat tego miejsca, trzeba po prostu spróbować pójść do sauny w męskim gronie i zacząć jakiś temat - najlepiej kontrowersyjny, albo bulwersujący. Odzew gwarantowany...
Józef