To były trzy dni męskiej i ekstremalnej wyprawy.
Pani dyrektor zgodziła się udostępnić nam szkołę prawie za darmo. Spaliśmy w jednej z sal lekcyjnych na materacach do gimnastyki. Przypomniał mi się niezwykły klimat rekolekcji Saruela, gdzie trudne warunki do spania jeszcze bardziej wzmacniały atmosferę jedności i przygody.
Rano pobudka, krótka modlitwa, następnie śniadanie i ekstremalny kulig - cieszę się, że nie straciłem oka :-)
Później jeszcze gra w halówkę i zostałem ogarnięty przez kompletny relaks.
Tak, tego było mi trzeba!
no no oby częściej Panowie!!!
OdpowiedzUsuń