sobota, 10 października 2009

Bugo-Narew


Józef

Piątek 25-go września wyruszyliśmy przed 6-tą nad rzekę. Cel wiadomy -wędkowanie!Wszystko akurat tak się zgrało, że Bogdan, Tadeusz i ja mieliśmy wolny piątek. Czemuż więc nie rozpocząć go wcześnie rano. A taka pora jest odpowiednia na jednodniowy wypad za miasto aby powędkować. Urokliwe miejsce. Czysta rzeka. Gęsta mgła i przebijające się przez nią poranne promienie słońca. Dziś Bóg dał nam dzień połowu. Nie było wiele chwil na pogawędki inne niż - uważaj bierze, daj podbierak, trzymaj, ciągnij, niezła sztuka, o k... zerwała się. Popatrzcie na foty a zobaczycie - ryb dużo. Wymiarowo - akurat na patelnie:-)
Lubię takie nieoczekiwane zrywy. Sprawiają, że choć na chwilę mogę odetchnąć innym powietrzem niż te, które tłoczy się ciężko miedzy stalowo-betonowo-szklanymi konstrukcjami, przemieszanymi z fotochemicznym smogiem - stolicy.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz