poniedziałek, 14 stycznia 2013

WALKA POD KOSZEM

Rok temu Maciej zaproponował treningi koszykówki, które okazały się być dobrym rozwiązaniem dla poprawy mojej kondycji. Szczególnie iż z mojego punktu widzenia gra jest twarda. Moje warunki fizyczne nie wskazują na to bym mógł uprawiać choćby amatorsko taką właśnie dyscyplinę sportową. A jednak niski wzrost i wątłą budowę ciała nadrabiam szybkością i kondycją, więc więcej biegam i skaczę niż chociażby Mikołaj, który jest ode mnie wyższy prawie o dwie głowy. W tym roku trochę rzadziej gram w związku z tym, że co drugi tydzień akurat w tym czasie mam dyżur w pracy. Jednak powoli okrzepłem i jak na razie nie doświadczam większych urazów czy kontuzji. Pamiętam w zeszłym roku jak podczas zbiórki pod swoim koszem odbiłem się od wielkiego Wiktora, który był w tej samej drużynie i przez dwa tygodnie byłem wyłączony z gry z powodu silnego bólu w okolicach klatki piersiowej. Teraz PODCZAS WALKI O PIŁKĘ to jedynie zostają zdarte kolan... jednak żona zaopatrzyła mnie w ochraniacze, które bardziej przydają się szczypiornistom niż koszykarzom - ale mi pomagają. A propos piłki ręcznej, w którą niegdyś grywałem regularnie. Przyzwyczaiłem się do trójtaktu - z czego grając w kosza niekiedy jeszcze miesza mi się to i zamiast 2 kroków zrobię trzy.Ostatnio jednak nie grałem w związku z przerwą świąteczną itd. i doświadczam, że trochę mi tego brakuje, tej walki na parkiecie, półtorej godziny na wysokich obrotach. Skupiasz się wtedy tylko i wyłącznie na grze, komórka wyłączona, nic nie jest ważniejsze w momencie gry i takie krótkie wyłączenie z codziennych zmagań i trudności jest dla mnie ważne i potrzebne okazuje się. Chciałem wrócić do biegania, żeby wypełnić luki między koszem, ale jakoś jeszcze nie mogę się zmobilizować.Bardzo cieszy mnie fakt, że Mikołaj, którego wkręciłem w tą grę jest zadowolony i coraz lepiej z jego kondycją. To dobrze, bo jego praca jest zdecydowanie wyczerpująca psychicznie i nie dostarcza wielu możliwości ruchowych, że tak powiem. Oby Piotr, którego również niedawno zaprosiłem na trening mógł wygospodarować czas, jest to dobra okazja, żeby choć chwile pogadać przed czy po koszu, a ostatnio z czasem to chyba większość ma do tyłu. WALKA Z CZASEM I WALKA POD KOSZEM to jest to czego ostatnio doświadczam w moim życiu i wprost i w przenośni. A tak konkretnie to WALKA Z MOIMI SŁABOŚCIAMI przede wszystkim, z tym, że mam pomysł na wszystko, wszystko chcę sam zrobić, po mojemu musi być, nie mam cierpliwości do innych, nie chce mi się modlić, PROSIĆ O SIŁĘ, żeby móc znosić to czego nie chcę, co nie pasuje do moich wyobrażeń, o tym co mam robić no i o światło jak odczytywać wydarzenia w moim życiu,po co one są i dlaczego akurat takie? co to ma we mnie zmienić i wiele pytań.... które często interpretuję według swojego klucza, który to okazuje się być często niewłaściwy.... Józef

1 komentarz:

  1. Nie ważne jest jakimi warunkami dysponujesz. Czy jesteś za wysoki za niski za gruby za chudy (np, walki sumo :). Liczy się serce i zaangażowanie z jakim podchodzisz do sportu. Prawdą jest, że czasami może jest zbyt brutalnie, ale nie jest to spowodowane czyjąś złością, chęcią wyrządzenia krzywdy lecz zaangażowaniem i to jak dużo serca wkładasz, wkładamy w tą grę. Gdyby tego zaangażowania, tej chęci wygranej by nie było nie sprawiało by nam to aż tak dużo przyjemności.

    To właśnie jest niesamowite, możliwość rywalizacji, sprawdzenia się. Sport nie tylko rozwija nasze ciało ale i ducha.

    Góry, kosz, wspinaczka. Oby częściej oby szybciej oby wyżej.

    Bless

    OdpowiedzUsuń