poniedziałek, 5 marca 2012

Walki duchowe - niedzielna skrutacja - Jacek

Może niektórym wyda się to śmieszne, a może ktoś się oburzy, ale w kontekście pytania zadanego przez Józefa, chciałbym podzielić się historią która przydarzyła mi się ostatniej niedzieli. 

Czasem kiedy mam podjąć ważną decyzję, a nie jestem pewien, czy mój pomysł jest ok, robię skrutację. Modlę się, otwieram losowo Pismo Św. czytam wylosowany fragment, a następnie kierując się przypisami idę do kolejnego czytania i tak dalej. Skrutacja to dla mnie sposób rozmowy z Bogiem. 

Na tej skrutacji bardzo mi zależało. Potrzebowałem rozeznać jedną konkretną kwestię. Uprzedziłem wcześniej chłopaków z którymi mieszkam, że na godzinę będę potrzebował dla siebie salonu. Wybiła 21. Ledwie zacząłem, a poczułem, że za przeproszeniem zaraz zleję się w gacie. Łazienka była zajęta. Próbowałem skupić się na czytaniu. Czytałem i czytałem i nic nie mogłem zrozumieć. Cała moja uwaga była skupiona na tym, kiedy ta cholerna łazienka będzie wolna. W końcu drzwi otworzyły się a ja wystrzeliłem niczym z procy. Ledwie usiadłem z powrotem, ledwie przeczytałem kilka wersów, gdy znów poczułem, że MUSZĘ lecieć do łazienki. I tak minęło pierwsze dwadzieścia minut skrutacji, która była dla mnie wyjątkowo ważna. Salon, łazienka i tak w kółko. Tego dnia wypiłem dwie małe kawy i kubek herbaty, a czułem się jakbym wypił z 10 piw. Nie dawałem rady. Chwila skupienia i znowu szybki lot do łazienki. Mijał czas a ja nie mogłem skupić się, myślami byłem gdzie indziej. W końcu miałem dość. Wziąłem kartki, biblię i wylądowałem na stałe w łazience. Czułem się jakbym popełniał świętokradztwo, ale wiedziałem, że inaczej nic z tego nie będzie. Kolejne pół godziny, rozmawiałem z Bogiem siedząc na ... 

Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się coś takiego. Ostatnie kilka minut skrótacji spędziłem już przy stole w salonie. I jakoś tak nagle, nie musiałem już latać do łazienki co pół minuty. To tyle jeśli chodzi o moje duchowe walki na dziś. I smieszno i straszno...

1 komentarz:

  1. Właśnie w tym tkwi sedno, że nie jest wszystko jedno jeśli chodzi o walki duchowe. Dzięki za autentyzm w tym co piszesz. O to chodzi

    OdpowiedzUsuń