środa, 12 stycznia 2011

Moje wrażenia z Pępkowego- czyli spotkania w męskim gronie

"Józef poprosił mnie o parę wrażeń z pępkowego. Trochę czasu minęło, więc można na to wydarzenie spojrzeć z pewnym dystansem. Co zapamiętałem? Po pierwsze, że jak zwykle byłem spóźniony.Po drugie, że moja drużyna wygrała mecz z drużyną Józefa, i nie pomógł tu nawet taki as jak Antoninho B. w napadzie. "Joseph Boyz" - z ładnej strony pokazał się stołecznej publiczności ten popularny KOCUR, niestety napotykał co rusz na opór momentami może zwalistej, ale zawsze twardej obrony w naszych szeregach (nie muszę wspominać, że stanowiłem tej obrony solidną podstawę :-). Co było dalej? Dalej była sauna, gdzie było baaardzo gorąco, i warszawskie ulice, gdzie było baaardzo zimno. Dzięki uprzejmości Józefa zakosztowaliśmy obydwu skrajności.Pierwsza była częścią planu, druga była częścią braku planu, albo raczej jego niedopracowania. Krążyliśmy na piechotę w ciągle zmieniającym się składzie i w ciągle zmieniających się kierunkach po warszawskim Śródmieściu Południowym (żeby było jasne: Józef woził się w tym czasie samochodem), aż wreszcie znaleźliśmy ciepła przystań w lokalu o nazwie Tortilla Factory przy ul. Poznańskiej. i to był taki swoisty happy end tego wieczoru - wszyscy zasiedli szczęśliwi nad kuflami piwa, miłe panie kelnerki donosiły nachosy, i tak rozpoczęły się nocnych Polaków rozmowy..."

PIOTR

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz