piątek, 28 lutego 2014

MÓZG

Jedna z moich podopiecznych w ośrodku resocjalizacyjnym - po burzliwej rozmowie ze swoim ojcem dostała napadu wielkiego płaczu i zarazem jeszcze większej agresji.... najpierw powiedziała, że się potnie (co często czyniła, próby samobójcze, po jednej z nich zapadła w śpiączkę - więc nie wiadomo czy żartuje!.... potem że zabije ojca! Za chwilę że chce umrzeć by po godzinie rozmowy i wyciszeniu się stwierdzić, że większość ludzi nie ma mózgu. To był trudny i napięty dyżur. Nie wiem skąd miałem dziś tyle cierpliwości, żeby wyciszyć tą dziewczynę i wesprzeć ją psychologicznie... Jestem wypruty. Kucie młotem pneumatycznym w ścianę - co robiłem dziś rano to pestka w porównaniu z tą godziną z tymi emocjami, płaczem itd. Jak to zrozumieć? Nie wiem!

wtorek, 25 lutego 2014

NÓŻ

Dlaczego i skąd akurat taki tytuł posta, który prezentuje w większości materiał wizualny? A właśnie dlatego, że wśród kilku wystąpień jest jedno, które wpadło mi do głowy i cały czas trzyma. To opowieść o nożu - dodam, że niezwykła opowieść. Tak się jakoś dziwnie składa, że niedawno rozmawiałem ze znajomym, który zakupił całkiem przyzwoity nóż Gerbera(które propaguje były komandos, survivalowiec Bear Grylls - na zdjęciu powyżej) Wymieniliśmy kilka zdań na temat technicznych zalet noża - nie wiedziałem, że może być jeszcze jedna ważna zaleta noża jako takiego - nawet takiego nieszczególnego aż zobaczyłem to co zobaczyłem, a raczej usłyszałem... Jeśli jesteście ciekawi co wprawiło mnie w takie zadziwienie to 3ba najpierw przebrnąć przez poniższy zwiastun i wyłapać historyjkę z nożem. Oczywiście mógłbym do tego zrobić taką spektakularna otoczkę umieścić tą historię w kontekście wspólnoty, rodziny, mnie samego i co tam jeszcze by mi przyszło do głowy - ale oszczędzę wam tego :-) Sami sobie sprawdźcie na sobie.... Dodam tylko tyle, że ten przydatny acz niebezpieczny przedmiot może nie raz uratować komuś życie a przynajmniej dupe! POLECAM! P.S. być może kogoś z was zainspiruje zupełnie inna opowieść - oby tak było! józef

sobota, 15 lutego 2014

Uwaga! TRUCIZNA

Rozpocznę tego posta banałem: Większość produktów spożywczych, które można spotkać w supermarkecie, sklepie jest dla organizmu człowieka trująca! Niby to wiedziałem, ale czy świadomość moja była dobrze poinformowana - nie sądzę. Dokładnie przed świętami Bożego Narodzenia moja żona zamówiła książkę, która traktowała właśnie o tematyce trucia i zdrowego odżywiania.
To spowodowało rewolucje w moim myśleniu na temat jedzenia. Zdałem sobie sprawę, że nietylko używki są trujące. To co jem jest równie niebezpieczne i jest TRUCIZNĄ! Tak się jakoś złożyło - niezależnie od wspomnianego faktu - postanowiłem dokładnie w tym czasie zrezygnować z mięsa. Nie żeby z jakichś względów ideologicznych, czy innych fanaberii... Po prostu za dużo wcześniej jadłem i na dodatek mięsa ciężkiego, tłustego. Chciałem oczyścić swoją wątrobę choć częściowo - gdyż na radykalniejsze zabiegi - posty, odtrucia, odrobaczania itp.- jeszcze się mentalnie nie zdobyłem. Po lekturze wspomnianej książki zobaczyłem jakie to błogosławieństwo, że akurat wszystko zbiegło się w tym samym czasie. Oczywiście nie jest tak, że od razu wyrzuciłem wszystko i jem korzonki:-) Zostawiłem sobie choćby ryby z których nie warto według mnie rezygnować, jeśli są świeże i z pewnego źródła. Już wcześniej gdy na świat przyszedł nasz pierwszy syn czyniliśmy z żoną wysiłki, żeby zdobywać zdrowe pożywienie, ale teraz to dopiero jest zdrowe - przynajmniej na tyle na ile można. Wszystkiego nie da się od razu ograniczyć i wprowadzić zastępcze produkty. Poza tym żywność ekologiczna (wolna od konserwantów, GMO, oraz wszelkich sztucznych dodatków chemicznych) jest stosunkowo droga a u nas portfel nigdy nie był wypchany, więc zaopatrujemy się w nią częściowo ... Radzimy sobie i coraz więcej produktów wybieramy już nie przypadkowo - ale bardziej świadomie. Pieczemy sami chleb, który jest pyszny. Biała mąka, biały cukier jest w naszym domu rzadkością. Rewelacją jest kasza jaglana, która serwujemy zarówno w wersji wytrawnej jak i słodkiej. To tylko niektóre propozycje zmian - jest ich więcej. Ostatnio pichciłem naleśniki , tak uwielbiane przez naszego najstarszego syna. Zamiast mąki białej - dużo droższa, ale zdrowsza mąka gryczana, zamiast białego cukru - melasa z chleba świętojańskiego, mleko surowe bezpośrednio od krowy nie przetworzone, jajka ze wsi oczywiście, a tłuszcz na patelnie - oliwa na zimno. Wypełnienie placków to konfitury wytwarzane przeze mnie w minionym roku i do tego śmietana zebrana z surowego mleka krowiego. Placki zdecydowanie droższe, ale zdrowsze i sycące. wystarczyło dwa duże placki a nie cztery jak to niegdyś bywało. Oczywiście zapraszam do zaopatrzenia się najpierw w świetna książkę, żeby nabrać wiedzy zarówno praktycznej - przepisy, jak i naukowej - przytaczane wyniki badań żywieniowych, medycznych i innych. Zamieściłem utwór formacji Cuba de Zoo-Trucizna, gdyż wydaje mi się dobrą analogią do tego co można powiedzieć o tym czym się karmimy. Kuba śpiewa "Wypiłeś Nie żyjesz!", a dlaczego by nie - "Zjadłeś Nie żyjesz!" bo przecież tym jesteśmy czym się karmimy - na wszystkich płaszczyznach tych biologicznych, psychicznych i duchowych... zanim kupisz książkę a jesteś niezdecydowany , bo mało info to odsyłam do linków poniżej: http://natemat.pl/73249,zamien-chemie-na-jedzenie-julita-bator-najpierw-wyleczyla-dzieci-teraz-napisala-ksiazke-o-tym-czym-sie-trujemy http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/zamien-chemie-na-jedzenie,98407.html Józef