niedziela, 7 sierpnia 2011

Ekstremalnie na 2 kołach! -Józef


To był piękny słoneczny, po prostu wymarzony dzień dla rowerzysty. Rafał przyjechał do Starych Załubic z lekkim opóźnieniem. Jednakże pora była na tyle znośna, że można śmiało powiedzieć iż wyruszyliśmy przed śniadaniem. Straciliśmy jakieś 30 minut na doprowadzenie do jako takiego porządku łańcuch w rowerze, który Rafał pożyczył specjalnie na tą wyprawę. To było słuszne, gdyż trasa pokazała, że bez tego prawdopodobnie 3ba by było nieść rower na plecach. Łańcuch z pewnością nie wytrzymałby takich obciążeń. Na naszej trasie doświadczyliśmy chyba każdego z możliwych podłoży. Rafał stwierdził, że brakuje tylko Tajgi i Tundry na naszej drodze. Rzeczywiście. Piach, który dał nam w kość. Później trochę żużlu, żwiru,gdzie opony aż piszczały od fruwających kamyków. Do tego wielkie kałuże a miejscami nawet zalewiska. Torf i błoto to kolejna atrakcja. Po tym etapie czuliśmy się jak byśmy wyszli z kilkuletniej wody po ogórkach. Dobrze, że miejscowi są niezwykle życzliwi i użyczyli nam trochę wody z węża ogrodowego do umycia się przed dalszym etapem wyprawy:-) Drogi polne, leśne, miejscami asfaltowe, a nawet łąki. Wszystko to razem było wielkim obciążeniem dla naszych 2 kółek i dla nas również.Rafała białe adidasy przemiękły od wody tak, ze wracał w moich klapkach prysznicowych - co widać na jednym ze zdjęć. dobra wyprawa i jak na rower nieco ekstremalna. Ale daliśmy radę. Zrobiliśmy ponad 80 kilometrów - ale w takim terenie, że czuliśmy się jakby to było dwa razy tyle na asfalcie. W pewnym momencie nie mieliśmy już siły, żeby robić fotki - stąd trochę uboga dokumentacja tego, co tak na prawdę przeżyliśmy tego dnia. Gdziekolwiek się nie zatrzymaliśmy, czy to pytając o drogę, czy żeby zamienić słowo z miejscowymi - za każdym razem ta sama reakcja pełna życzliwości. Trochę brakuje tego w mieście. Chyba największy kryzys podczas jazdy mieliśmy po pokonaniu krótkiego odcinka terenu przypominającego cuchnące bagna z którego wyjeżdżało sie wprost do Puszczy Zielenieckiej, gdzie było tak duszno i co chwile na przemian piach i głębokie kałuże. a wszystko to w dolinie Bugu i Puszcczy Zielenieckiej
Józef

1 komentarz: