niedziela, 10 kwietnia 2011

Ojciec i syn_Józef

W jednej ręce wózek w drugiej książka - czyli ojciec i syn na spacerze.

Tak najkrócej mogę opisać ostatnie doświadczenia mojego czteromiesięcznego niebawem ojcostwa. Oczywiście to nie wszystko w tej kwestii, ale tym chciałbym się podzielić.
Nasze spacery odbywają się z reguły przed południem.
Franciszek momentalnie zasypia w wózku podczas jazdy, ale potrafi się zbudzić i płakać, w momencie kiedy nic się nie dzieje (czyli wózek stoi nieruchomo).
Dlatego wciąż jesteśmy w ruchu jeździmy, jeździmy..... i najlepiej po nierównej nawierzchni chodnika, a ponieważ w stolicy takich chodników nie brakuje, zatem nie ma z tym problemu.
W trakcie jazdy mogę sobie zaaplikować dużą dawkę jakiegoś tekstu. Zabieram więc na wyprawę ciekawe książki. Dostaliśmy bardzo dobry wózek, prawie sam jedzie. Jest sterowny i ma amortyzatory! Dlatego mogę go bezpiecznie prowadzić jedną ręką, trzymając jednocześnie książkę w drugiej. W tym czasie moja żona ma jakieś .... 2 godziny dla siebie. Okazuje się, że w pobliskich parkach, oprócz chmary matek z dziećmi i uśmiechającymi się do mnie staruszkami karmiącymi gołębie, spacerują również inni tatusiowie z wózkami.
To pocieszający widok. Podczas takiego spaceru wyciągam same korzyści. Mogę pomyśleć o ważnych sprawach, zanotować, wykonać zaległe telefony, załatwić sprawy związane z pracą, odświeżyć umysł, pomóc żonie a przede wszystkim pobyć z synem.
To nic, że syn śpi... czuwać, żeby mógł się wyspać - to też ważne zadanie.
To ostatnio moja męska przygoda :-)
Ciekawe jak będę myślał mając kilkoro dzieci... jeśli Bóg da oczywiście. wiadomo świeży tatuś.... hehe...
Józef

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz